Gdzie wybrać się na szlak w jednym z wielu pasm górskich w Polsce? W tym wpisie znajdziesz inspiracje na wycieczki, które polecają miłośnicy gór. Wpis ten jest drugą częścią zbiorowej pracy polskich twórców internetowych, którzy ukochali sobie górskie wędrówki.
Wpis powstał we współpracy z ludźmi, którzy tak jak my kochają góry. Swoimi ulubionymi trasami podzielili się: Ania, Tomasz, Wiki i Eryk czyli ekipa Rodzinnie dookoła Świata; Natalia i Maciej: Z kawą na szlak; Karina i Krystian: Razem w górach; Piotrek: Podróże Pana Szpaka i Fundacja Polska Górom; Pati i Rafał, czyli duet tworzący Pa Pa, Miejsce.
Kliknij w pasmo górskie, w którym planujesz wędrować 🙂
Pieniny – trasy polecane przez Rodzinnie dookoła świata
Wysoki Wierch
Wysoki Wierch to jedno z najpiękniejszych i najbardziej widokowych miejsc w Pieninach, które potrafi wprawić w osłupienie niemal każdego turystę. Na Wysoki Wierch proponujemy wyruszyć żółtym szlakiem ze Szlachtowej. Początkowo szlak biegnie drogą, pomiędzy zabudowaniami. Następnie wkracza do lasu, którym idzie się przez kilkanaście najbliższych minut. Choć ten pierwszy odcinek może nie być zbyt zachęcający to zdecydowanie warto iść dalej. Po wyjściu z lasu rozpoczyna się najprzyjemniejsza część wędrówki. Szlak prowadzi przez rozległe polany i z każdym pokonanym krokiem robi się coraz bardziej widokowo.
Po dotarciu do rozejścia szlaków pod Huściawą ukazuje się przepiękna panorama Tatr oraz Pienin z Trzema Koronami na czele. Te najpiękniejsze widoki są jednak wciąż przed nami i roztaczają się oczywiście ze szczytu Wysokiego Wierchu. Polecamy więc zabrać ze sobą koc i rozłożyć się nieco poniżej szczytu, skąd można nacieszyć oczy rozległymi panoramami. Do Szlachtowej wracamy dokładnie tym samym szlakiem, ale gwarantujemy, że trasa w dół ani przez chwilę nie będzie nudna.
Rezerwat przyrody Biała Woda
Rezerwat Przyrody Biała Woda to idealna opcja dla każdego. Można wybrać się tam na spokojną wędrówkę, rowerową przejażdżkę, czy też na spacer z wózkiem. Każda z wycieczek odbywa się w przepięknych okolicznościach przyrody. Przez Rezerwat Przyrody Biała Woda przebiega żółty szlak turystyczny, który swój początek ma we wsi Jaworki. Trasa nie jest długa, ma około 2 kilometry, jest spokojna i niewymagająca, co powoduje, że jest dostępna przez cały rok. Początkowo, pomiędzy parkingiem, a wejściem na teren rezerwatu, szlak prowadzi asfaltową drogą. Potem, tuż przed rezerwatem, asfalt się kończy i dalej idzie się szeroką, gruntową drogą. Droga w kilku miejscach przecina płynący wzdłuż szlaku potok.
Główną atrakcją Rezerwatu Przyrody Biała Woda są objęte ochroną imponujące formacje skalne. Z Rezerwatu Przyrody Biała Woda można pójść dalej na Przełęcz Rozdziela, a stamtąd jeszcze dalej, na Wysoką najwyższy szczyt Pienin. Można też tą samą drogą wrócić do Jaworek. W sezonie przy szlaku działają dwie bacówki, więc warto do nich odbić po świeże oscypki czy kubek pysznej żętycy.
Wąwóz Homole, Wysoka, Durbaszka
Proponowana przez nas trasa jest dość wymagająca kondycyjnie, ale jest też niesamowicie malownicza i co najważniejsze zatacza pętlę. Początek i koniec wędrówki ma miejsce w Jaworkach. Po wyruszeniu z parkingu kierujemy się w pierwszej kolejności do pięknego Wąwozu Homole (obowiązują bilety wstępu), który ma długość ok. 800 metrów. Cały urok tego miejsca polega na tym, że ścieżka przez niego biegnąca prowadzi przez liczne drewniane pomosty oraz schody, przecinając płynący przez wąwóz potok. Następnie kierujemy się w stronę bazy namiotowej pod Wysoką i po jej zdobyciu zaczyna się podejście przez rozległą halę, z której roztaczają się piękne widoki. Po dotarciu do granicy lasu wkraczamy na teren kolejnego rezerwatu przyrody „Wysokie Skałki”. Tu musimy zmierzyć się z ostatnim, najbardziej stromym podejściem. Na szczęście nie jest ono zbyt długie. Już po kilku minutach odbijamy w lewo i idąc wzdłuż granicy polsko- słowackiej idziemy w kierunku Wysokiej, najwyższego szczytu Pienin.
Wysoka – najwyższy szczyt Pienin
Z Wysokiej rozpościerają się przecudne panoramy. Widać między innymi Tatry, Gorce i Beskid Sądecki, szczyt jest jednak skalisty i nie sprzyja dłuższym przerwom. Tę proponujemy zrobić dopiero pod Durbaszką. W tym celu należy wrócić do rozejścia szlaków pod Wysoką i skierować się na Szafranówkę. Po około 30 minutach docieramy do rozległej polany z przepięknym widokiem na Trzy Korony. Na koniec proponujemy zajrzeć do przytulnego schroniska pod Durbaszką, skąd drogą dojazdową, którą biegnie także trasa rowerowa, wracamy do Jaworek.
Pełny opis szlaku znajdziecie w TYM wpisie. Natomiast TU znajduje się mapa trasy.
Przełom Dunajca (Droga Pienińska)
Pieszo- rowerowa trasa Przełomem Dunajca to jeden z pienińskich hitów. Mająca około 10 kilometrów droga, choć biegnie po słowackiej stronie pozwala dotrzeć ze Sromowców Niżnych do Szczawnicy w iście pięknych okolicznościach przyrody. Miejsce to szczególnie pięknie wygląda jesienią, gdy wszystko dookoła mieni się w jesiennych barwach. Trasa jest łatwa i przyjemna, prowadzi cały czas wzdłuż Dunajca, szeroką, szutrową drogą. Bez względu na to czy wybierzemy się na nią pieszo czy rowerem, a może z dziecięcym wózkiem, na pewno dostarczy sporo pozytywnych emocj. Jednym słowem endorfiny tam szaleją. Ze szlaku można podziwiać między innymi Trzy Korony oraz spływających rzeką flisaków. Jest też kilka miejsc, w których można zrobić postój, co z pewnością ma znaczenie gdy na szlak wybierzemy się pieszo. My polecamy wybrać się na Przełom Dunajca rowerami, a na trasę radzimy wyruszyć rano, po wczesnym śniadaniu.
W ten sposób można uniknąć wzmożonego ruchu turystycznego.
Opis szlaku znajdziecie w TYM wpisie.
Trzy Korony
W naszym zestawieniu pienińskich perełek zdecydowanie nie może zabraknąć szlaku prowadzącego na Trzy Korony. Choć Trzy Korony nie są najwyższym szczytem Pienin, to na pewno są tym najbardziej rozpoznawalnym. A więc jak można dotrzeć na Trzy Korony? Opcji jest kilka, ale nam w szczególności przypadła do gustu trasa spod schroniska PTTK Trzy Korony. A dlaczego akurat ta? Po pierwsze dlatego, że po drodze można zajrzeć do naprawdę fajnego schroniska. Można w nim smacznie zjeść, jest kącik dla dzieci, plac zabaw i ławka z widokiem na Trzy Korony. Po drugie dlatego, że idąc tą trasą przechodzimy przez malowniczy Wąwóz Szopczański, który wygląda naprawdę zachwycająco. A po trzecie dlatego, że gdy dociera się na Przełęcz Szopka, odsłania się przepiękna panorama Tatr.
Trzy Korony
Same Trzy Korony również oferują niezapomniane widoki i to o każdej porze roku. Wybierając się na Trzy Korony zimą koniecznie trzeba mieć ze sobą raczki, bo bywa że trasa jest mocno oblodzona. Na szczycie ciężko o dłuższy postój, platforma widokowa nie bardzo temu sprzyja, na szczęście nieco przed szczytem znajduje się drewniany szałas, który sprawdza się świetnie nawet w zimowych warunkach, chroniąc przed zimnym wiatrem.
Bieszczady – trasy polecane przez Z kawą na szlak
Bieszczadzki klasyk – Tarnica – Halicz – Rozsypaniec
Ta trasa to prawdziwy klasyk-jeśli ktoś miałby przyjechać w Bieszczady na jeden dzień, to prawdopodobnie przeszedłby właśnie tę pętlę. Jest ona dość wymagająca kondycyjnie, łącznie to prawie 1000 metrów podejścia i prawie 20 km w nogach, ale widoki rekompensują wysiłek.
Wołosate – Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica
Trasę zaczynamy z Wołosatego podejściem niebieskim szlakiem na Przełęcz pod Tarnicą. Stamtąd na szczyt Tarnicy pozostaje już tylko 15 minut żółtym szlakiem. Naprawdę warto wyjść na szlak jak najwcześniej, aby w pełni nacieszyć się widokami ze szczytu. Unikniecie tłumów zarówno na szlaku jak i na samym szczycie. Nam, wychodząc na szlak o godzinie 6 rano, udało się mieć cały szczyt tylko dla naszej dwójki. Widoki z Tarnicy są przepiękne, ale zdradzimy Wam małą tajemnicę… jeszcze lepsze są z Halicza. Warto więc kontynuować wędrówkę czerwonym szlakiem zboczami Krzemienia i Kopy Bukowskiej. Ścieżka jest wąska, ale bardzo miękka i przyjemna, a co najważniejsze-przez cały czas oferuje spektakularne widoki na polską i ukraińską część Bieszczad.
Połonina Bukowska
Wędrując Połoniną Bukowską i podziwiając te piękne górskie panoramy, pamiętajcie, aby obserwować horyzont i wypatrywać nadchodzących znad Ukrainy burz. Pogoda w Bieszczadach, jak w każdych górach, lubi szybko się zmieniać, a bieszczadzki klasyk nie oferuje nam zbyt wielu możliwości, żeby uciec przed burzą. Przez długi czas idzie się granią, w bardzo odsłoniętym terenie, co może być dużym problemem w przypadku wyładowań atmosferycznych.
Ostatnim etapem wędrówki jest dość nudne zejście z Przełęczy Bukowskiej, drogą biegnącą wzdłuż potoku Wołosatka. I chociaż spacer szutrową drogą przez las normalnie byłby przyjemnym doświadczeniem, to za każdym razem ten odcinek dłuży się niesamowicie.
Co warto wiedzieć zanim wyruszysz na ten szlak?
Radzimy dobrze się przygotować na tę trasę, zarówno pod względem kondycyjnym, jak i wyposażenia. Po drodze nie ma schronisk, gdzie można by sobie podjeść, a na grani nie znajdziecie źródeł wody. Dodatkowo w odsłoniętym terenie lubi powiewać, a kiedy zaskoczy Was deszcz, jedynym ratunkiem jest… iść dalej (lub zawrócić, jeśli taka Wasza decyzja). Strzeżcie się przede wszystkim: niedźwiedzi (tak, one tam bywają, dlatego czasem warto pohałasować lub głośno pośpiewać) i burz znad Ukrainy (chociaż te z Polski też bywają elektryzujące).
TU dostępna jest mapa trasy.
Krzemieniec – na styku trzech granic
Trasę na Krzemieniec z Przełęczy Wyżniańskiej polecamy każdemu, kto lubi: 1) krótkie, choć strome podejścia, które sprawiają, że krew mocno pulsuje, a po skroniach spływa pot; 2) szerokie panoramy z odsłoniętych szczytów; 3) geograficzne ciekawostki w postaci trójstyków granic; 4) przeogromne i przepyszne naleśniki z jagodami. Ostrzegamy: podejścia są naprawdę męczące, ale krótkie. Widoki z Małej i Wielkiej Rawki wręcz monumentalne, ale tylko przy dobrej pogodzie. Krzemieniec potrafi zawieść, gdyż widoków z niego brak. Sam obelisk wyznaczający trójstyk jest kiepską rekompensatą jego braku. A jeśli na koniec zatrzymacie się w Schronisku pod Małą Rawką i spróbujecie tamtejszych naleśników z jagodami, to wędrówkę zakończycie, tocząc się z powrotem na parking na przełęczy z pełną świadomością, że uzupełniliście wszystkie spalone kalorie.
Przełęcz Wyżniańska – Krzemieniec
Trasa z Przełęczy Wyżniańskiej na Krzemieniec przebiega zmiennymi etapami-po łatwym podejściu do Schroniska pod Małą Rawką, następuje trudne podejście na Małą Rawkę, skąd kontynuujecie wędrówkę grzbietem przez Dużą Rawkę, a potem schodząc niebieskim szlakiem w stronę Krzemieńca. Podejście na ten ostatni też Was trochę zmęczy. Pamiętajcie, że trójstyk nie leży na samym szczycie, tylko na jego zboczu, jakieś 200 metrów od szczytu. A żeby dotrzeć do szczytu, musicie na moment przejść na Ukrainę (na własną odpowiedzialność, oczywiście).
Naleśniki w Schronisku pod Małą Rawką
Na koniec o wspomnianych naleśnikach… W Schronisku pod Małą Rawką karmią wyśmienicie, ale naleśniki z jagodami to chyba ich najsłynniejsze danie. W sumie, chcąc zachować proporcje ilościowe, to danie to, powinno się nazywać jagodami z naleśnikiem (i opcjonalną śmietaną). Porcja jest ogromna i przepyszna. Polecamy całym sercem!
Mapa trasy dostępna jest TU.
Łopiennik i Łopienka – nieistniejąca już dzisiaj wieś
To trasa niestandardowa, trochę mniej znana turystycznej braci i na pewno od Łopienki w górę-mało uczęszczana. Wymaga jednak pewnych umiejętności nawigacji w terenie i dobrej mapy w wersji offline, tak aby móc na bieżąco kontrolować swoje położenie w terenie (niestety mapa papierowa może nie wystarczyć). Poza tym na zboczach Łopiennika ścieżka jest wąska i potrafi być dość błotnista.
Polanki – Łopienka
Zaczynamy jednak miłym spacerem z parkingu w Polankach, gdzie potok Łopienka uchodzi do Solinki. Stąd też zaczyna się inny ciekawy spacer w kierunku Rezerwatu Sine Wiry, ale o tym opowiemy może następnym razem. Z parkingu, zamiast szutrową drogą, radzimy ruszyć czerwonym szlakiem, ponieważ wije się on pięknie po obu stronach potoku, a nawierzchnia nie jest rozjeżdżona przez samochody. Po ponad 2 kilometrach dochodzimy do przepięknej XVIII-wiecznej cerkwi w Łopience. Wieś, a raczej jej pozostałości, jest położona w wyjątkowo malowniczej dolinie. Warto obejść tutejsze ścieżki, poszukać miejsc, gdzie kiedyś stały chaty i poczytać o historii miejscowości.
Łopiennik
Dalej szlak wspina się ostro pod górę, najpierw do studenckiej bazy namiotowej PTTK Łopienka, a stamtąd na szczyt Łopiennika. Przy samej bazie zwróćcie uwagę, że trzeba zejść kawałek w dół i dopiero po przejściu potoku, który służy za tutejszą “łaźnię” ścieżka ponownie wspina się w górę. Na szczycie Łopiennika znajdziecie rozległą łąkę po jego zachodniej stronie, która jest idealnym miejscem na podziwianie widoków na pobliskie górki i odpoczynek przed zejściem.
Trasa ta warta jest polecenie, jeśli szukacie odosobnienia i spokoju. Na Łopiennik nie ciągną tłumy, w lesie jest cicho i momentami ciemnawo, ale to dobra opcja na cywilizacyjny detoks.
Mapę trasy znajdziecie w TYM miejscu.
Połonina Wetlińska (1228 m n.p.m.)
Nie ma takiego górskiego łazika, który nie znałby Chatki Puchatka. To kultowe miejsce, niestety chwilowo jest w przebudowie (wiosna 2021). Nikt jednak nie zabierze Połoninie Wetlińskiej miejsca na podium wśród najbardziej widokowych miejsc w Bieszczadach. Tak więc niezależnie czy Chatka Puchatka jest otwarta, czy nie-ruszajcie na ten szlak bladym świtem albo późnym popołudniem, aby móc podziwiać wschód lub zachód słońca. Szlak zachwyci każdego, jeżeli tylko warunki pogodowe będą sprzyjające.
Przełęczy Wyżnia – Połonina Wetlińska
Podejście z parkingu na Przełęczy Wyżniej jest dość strome, ale widok ze szczytu po prostu zapiera dech. Tak samo, jak i wiatr, który najczęściej nas na połoninie nie oszczędzi. Szczególnie uważajcie zimą, bo idąc czerwonym szlakiem granią Połoniny Wetlińskiej, nie znajdziecie miejsc, gdzie można się schronić przed porywistym wiatrem. Zaletą odsłoniętego szlaku są widoki roztaczające się na Otryt, Dział, obie Rawki, Tarnicę i Połoninę Caryńską. Przy dobrej pogodzie zobaczycie również najwyższy szczyt w Bieszczadach-leżący po ukraińskiej stronie Pikuj.
Wędrowanie połoniną ma jedną fundamentalną zaletę-przez cały czas, możecie cieszyć się pięknymi widokami. Połoniny to bardzo delikatny ekosystem, starajcie się więc nie schodzić ze ścieżki i nie zadeptywać przyrody. Nawet nie obejrzycie się, jak dojdziecie do Przełęczy Orłowicza, skąd można zejść do Wetliny żółtym szlakiem albo kontynuować wędrówkę czerwonym przez Smerek i zejść dalej do miejscowości o ten samej nazwie. Wszystko zależy od Waszych sił i chęci, pamiętajcie tylko, że zejście po ciemku jest przynajmniej dwa razy trudniejsze.
Mapa trasy dostępna jest TU.
Śladami dawnych granic – opuszczona wieś Krywe
Rozległe i zielone połoniny to tylko część piękna, jakie możecie zaznać w Bieszczadach. Inny rodzaj piękna tych gór ukryty jest w dolinach, wśród zalesionych wzgórz przeciętych nurtem Sanu, gdzie ukryta jest niejedna ciekawa historia.
Aby poczuć ten nostalgiczny nastrój, polecamy Wam zajrzeć do wsi Krywe. Położona jest w sercu Bieszczad, w dolinie Sanu, między Bieszczadzkim PN a Jeziorem Solińskim. Szlak w postaci ścieżki dydaktycznej nie jest trudny, w większości wiedzie szutrową lub polną drogą, wznosząc się lub opadając raczej łagodnie. Po dojściu w okolice szczytu Ryli, niebieskie oznaczenia odbijają w lewo, w dół do doliny. Warto zatrzymać się przy ruinach cerkwi z 1842 roku, położonej na niewielkim wzgórzu Diłek. Można też poszukać poukrywanych wśród zarośli resztek zabudowań dworu lub innych budynków.
Krywe i jego historia
Historia Krywego sięga XVI wieku. Wieś leżąca na pograniczu łemkowsko-bojkowskim na początku XX wieku liczyła niecałe 500 mieszkańców. Jak wiele innych miejscowości, została w latach 1946-47 przymusowo wysiedlona. Obecnie znajduje się tutaj jeden zamieszkały dom.
Z ciekawostek-w latach 1946-1951 wieś była podzielona między Polskę a ZSRR, ponieważ granica między państwami przebiegała na Sanie. Dopiero korekta granic z 1951 sprawiła, że północna część Krywego (i wiele innych miejscowości, jak na przykład Ustrzyki Dolne czy Lutowiska) trafiła do Polski.
Cisza i spokój!
Ten malowniczy szlak na pewno pozwoli Wam odpocząć, ponieważ biegnie z dala od popularnych tras i jest stosunkowo łatwy do przejścia. Tłumów tutaj nie zaznacie, a widoki na rozległe łąki w dolinie Krywego na pewno Was ukoją i wprowadzą w melancholijny nastrój. Warto też przystanąć nad brzegiem Sanu, poszukać ruin mostu, pomoczyć zmęczone stopy i pomyśleć, że po drugiej stronie rzeki to mogła być już Ukraina…
Mapa trasy dostępna jest TU.
Beskid Niski – trasy polecane przez Razem w górach
Beskid Niski jest dość – powiedzielibyśmy – specyficzny. Niskie i zalesione szczyty to jego szczególny znak rozpoznawczy, więc umówmy się, że w Beskid Niski nikt nie jedzie, żeby zdobyć jakiś szczyt 😉 No chyba, że ktoś zdobywa Koronę Gór Polski, wtedy Lackowa faktycznie może być jakimś celem. Drugą nietypową cechą w porównaniu do pozostałych grup górskich są szlaki – wytyczone są one w taki sposób, że ciężko zaplanować tam pętlę czy jednodniową wycieczkę lub nie ma na mapie ich wcale, dlatego wybaczcie nam, że niektóre z opisanych miejsc są bez internetowych map Bez papierowej w Beskid Niski ani rusz!
Regietów Wyżny oraz Rotunda
Nasza pierwsza z propozycji to przejście się przez nieistniejącą wieś Regietów Wyżny. Choć to – podejrzewamy – już niedługo się zmieni. Jest ona położona w urokliwej dolinie potoku Regietówka. Wędrówkę proponujemy rozpocząć spod bazy namiotowej, która działa tam w okresie wakacyjnym. Podczas spaceru można podziwiać ogromne przestrzenie jakie pozostały po wsi. Być może uda się Wam zobaczyć konie ze stadniny w Gładyszowie, które często są w dolinie wypuszczane, żeby mogły sobie beztrosko hasać.
Tuż przy szlaku znajduje się m.in. czasownia, zbudowana ku pamięci wysiedlonych mieszkańców oraz cmentarz łemkowski. Odbijając nieco z żółtego szlaku dostaniecie się również do Cmentarza Wojennego nr 48, który położony jest na zboczach Jaworzynki. Po dotarciu do Przełęczy Regietowskiej, gdzie znajduje się zadaszona wiata proponujemy powrót. Z racji tego, że przejście się tym fragmentem to w zasadzie spacer to gorąco Was zachęcamy do wyjścia na Rotundę, na którą wiedzie szlak czerwony.
Cmentarz Wojenny numer 51
Na tym szczycie, przez który biegnie Główny Szlak Beskidzki także znajdziecie Cmentarz Wojenny o numerze 51. Ten jest jednym z najbardziej okazałych w całym Beskidzie Niskim, a został zaprojektowany przez Dušana Jurkoviča. Robi on niesamowite wrażenie! Na szczycie Rotundy stoi pięć wysokich, drewnianych wież – krzyży utrzymanych w stylistyce łemkowskiej. Co ciekawe, kiedy wybudowano cmentarz można było zobaczyć te wieże z dużej odległości. Teraz jednak, gdy szczyt jest zalesiony nie jest to możliwe.
Bieliczna i Lackowa
Bieliczna to kolejna z nieistniejących wsi, jedna z najbardziej urokliwych i tych chwytających za serce, położona jest nad rzeką Białą. Żeby się tam dostać w Izbach należy wejść na zielony szlak konny. Jedną z pozostałości po dawnych mieszkańcach jest murowana cerkiew. Otacza ją wieniec starych drzew, charakterystyczny dla tego typu miejsc kultu. Nieco powyżej cerkwi znajduje się łemkowski cmentarz. Ci z Was, którzy chcieliby zdobyć najwyższy szczyt Beskidu Niskiego muszą iść w górę doliny, czyli w kierunku przełęczy Pułaskiego. Po drodze będziecie mijać pozostałości piwnic i podmurówek po zabudowie dawnej wsi. Po dotarciu na Przełęcz Pułaskiego odbijcie na czerwony szlak w stronę Lackowej – to już niecała godzina drogi.
Wysokie i Żydowskie
Nie można przejść Beskidu Niskiego nie wstępując do Magurskiego Parku Narodowego. Chroni on najdzikszą część tego pasma. My polecamy wycieczkę na Wysokie. Jest to góra z odsłoniętym szczytem, z którego rozpościera się szeroka panorama na okoliczne wzniesienia. Najlepiej rozpocząć wyjście z Krempnej i kierować się zielonym szlakiem. Początek wiedzie asfaltem, ale samochodów nie przejeżdża nim wiele bo to droga przez park. Przy nieistniejącej wsi Żydowskie szlak opuszcza drogę asfaltową i rozpoczynamy powoli podejście. Na szczycie znajduje się opis z panoramą oraz ławeczki. Widok z niego może zahipnotyzować.
Dodatkową atrakcją jest poprowadzona w okolicy wspomnianego już Żydowskiego ścieżka przyrodnicza. Jej przebieg poprowadzono tak, aby na stosunkowo krótkim odcinku zaprezentować walory przyrodniczo – historyczne Magurskiego PN. Doskonała nawet dla najmłodszych turystów. Natomiast przy gwałtownej zmianie pogody możemy odwiedzić ekspozycję w Ośrodku Edukacyjnym i Muzeum w samej Krempnej, co powinno spodobać się zwłaszcza dzieciom.
Mapa trasy dostępna jest TU.
Architektura drewniana, czyli odwiedź cerkwie!
Czym byłaby wycieczka w Beskid Niski bez odwiedzenia cerkwi? Z racji tego, że ich położenie nie pozwala za bardzo na piesze wędrowanie i jednoczesne zwiedzanie to proponujemy samochodową lub rowerową objazdówkę po okolicach Krempnej. Proponujemy właśnie okolice „stolicy” Magurskiego Parku Narodowego, ponieważ na tym niedużym obszarze znajdują się łemkowskie cerkwie, które należą do tych najbardziej okazałych. Pierwszą z nich jest cerkiew w Krempnej, następna to cerkiew w Kotani. Na terenie tej ostatniej możecie zobaczyć lapidarium, czyli zbiór kamiennych nagrobków i figur przydrożnych, które wcześniej znajdowały się w Nieznajowej, Żydowskim i Ciechani. Następnie skierujcie się w stronę Świątkowej Małej i Świątkowej Wielkiej. Choć to zapewne ta w Świątkowej Wielkiej zrobi na Was największe wrażenie. Niebywałe, że niegdyś wszystkie cerkwie były tak wielobarwne.
Przybyszów z Rzepedką i Tokarnią
Dla chcących odpocząć z dala od hałaśliwego miasta, a nie oczekujących luksusów polecamy Przybyszów. Znajduje się tam mała chatka w której z pewnością przywita nas serdeczny opiekun i jego wierny towarzysz na czterech łapach. Wszechobecna tam cisza i spokój pozwolą nam złapać oddech i zresetować się od codzienności. Poza tym możemy zaplanować fantastyczną wycieczkę na niepozorne wzniesienie w okolicy. Mowa o Rzepedce. Wyjdziemy na nią idąc wzdłuż wyciągu „Karlików” a następnie grzbietem wzniesienia. Po jakimś czasie odsłania się niepowtarzalna panorama na Bieszczady i wschodnią część Beskidu Niskiego.
Dolinka Przybyszowska – Tokarnia
Drugą opcją jest wyjście z dolinki „Przybyszowskiej” na szczyt Tokarni. On również ma odsłonięty wierzchołek oraz oferuje ciekawe widoki na otaczające nas wzniesienia. Sielskość i błogość przesącza się przez nasze oczy i rozlewa po całym ciele powodując drżenie serca. Oczyszcza i uduchowia, ładuje baterie i sprawia, że Beskid Niski rozrasta się w nas jak dzika jabłoń, którą porasta mech. Jabłek już nie rodzi słodkich. Są skarłowaciałe jak otaczające góry, pokryte błotem i niewysokie, zarośnięte lasem i daj Bóg jak najdłużej dzikie i zapomniane. Choć zasadziła ją ludzka ręka to może będzie miała szczęście pozostać tak długo dziką jak zechce żywić ją tylko ziemia i słońce. Jej żywot ucieszy roześmianą sikorkę, posłuży popielicy albo sówka wyruszy z niej na łowy. A gdy pochyli się wystarczająco nisko, jej zdrzewniałe ciało zmiesza się z ziemią i pozostanie radosnym wspomnieniem przechodzących obok niej turystów przez te wszystkie minione wiosny i lata.
Góry Suche – trasy polecane przez Podróże Pana Szpaka i Fundacja Polska Górom
Trzy słowa wstępu, jeśli chodzi o ten region Sudetów. Góry Kamienne to pasmo, które często nazywa się Sudeckimi Tatrami i trzeba przyznać, że porównanie jest to nad wyraz trafne, patrząc oczywiście na bardzo strome podejścia, które potrafią dać popalić nawet najbardziej wytrawnym turystom górskim. Natomiast Góry Suche to część Gór Kamiennych. Właśnie tutaj znajdziemy najwyższy szczyt tego pasma, czyli Waligórę (934 m n.p.m.), który, mimo iż wysokością i teoretycznym profilem trasy nie powala, w terenie jednak budzi szacunek. Góry Suche mają bardzo bogatą siatkę szlaków i właściwie każdy z podanych pomysłów na wędrówkę można łączyć i modyfikować. Pamiętać tylko trzeba, że trasy pokonują naprawdę strome podejścia i mimo iż odległości mogą sugerować lajtowe spacery, to życie może brutalnie zweryfikować. Dodam tylko, że znam nie jednego „zawodnika”, który najpierw lekceważył, a potem się mocno zdziwił.
Andrzejówka – Waligóra – Ruprechtický Špičák – Andrzejówka
Korona gór Polski i klasyka Gór Suchych.
Jak wspomniałem wcześniej, najwyższym szczytem całych Gór Kamiennych jest Waligóra mierząca 934 m n.p.m. Ciężko pisać o ciekawych miejscach nie pisząc o jego najwyższym szczycie.
Andrzejówka – Waligóra
Naszą trasę rozpoczniemy ze schroniska Andrzejówka, to dobre miejsce na rozpoczęcie wędrówek po Górach Suchych, ponieważ przy schronisku mamy całkiem spory parking. Możemy do niego też dojechać autobusem miejskim z Wałbrzycha. Możemy tam zjeść i spędzić nocleg, więc jest to miejsce idealne na bazę wypadową. Zresztą chyba każdy człowiek gór lubi zajrzeć do schroniska górskiego, a Andrzejówka ma naprawdę przyjemny klimat i warto je odwiedzić.
Jednak szlak nas wzywa, więc trzeba ruszać. Najpierw szlakiem żółtym, na dobrą rozgrzewkę. Powiem więcej-nawet na bardzo dobrą rozgrzewkę, bo podejście ze schroniska na szczyt jest krótkie, ale bardzo wymagające, a zimą bez raczków może okazać się niemożliwe do pokonania. Kiedy dotrzemy na szczyt, możemy chwilę odpocząć i pogratulować sobie ekspresowego zdobycia szczytu zaliczanego do Korony Gór Polski. Na szczęście my na tym nie kończymy.
Waligóra – Pałac Myśliwski Hochbergów
Ruszamy dalej żółtym szlakiem, ale uwaga po dosłownie kilku minutach marszu dotrzemy do skrzyżowania dróg, na lewo odbija ścieżka ze szlakiem rowerowym. Tutaj warto odbić i przez chwile trzymać się właśnie szlaku rowerowego, aby dotrzeć do bardzo ciekawego miejsca. Po pierwsze znajdziemy tutaj bardzo ładny punkt widokowy, a po drugie miejsce jest ciekawe, bo trafiliśmy właśnie do ruin zabudowań folwarku przy Pałacu Myśliwskim Hochbergów. Jeśli nazwisko rodowe Wam nic nie mówi, to podpowiem, że właścicielką tego pałacu była Księżna Daisy, ta sama, która kojarzona jest z Zamkiem Książ w Wałbrzychu, a o tym już pewnie słyszeliście.
Pałac Myśliwski Hochbergów – Ruprechticky Spicak
Idąc dalej, wrócimy na żółty szlak, a ten poprowadzi nas na Rozdroże pod Waligórą, gdzie znajduje się miejsce wypoczynkowe i wiata skandynawska, w której można się schronić, jeśli zajdzie taka potrzeba. Tutaj zmieniamy kolor szlaku i tym razem szlakiem o kolorze czarnym ruszamy na Ruprechticky Spicak.
Szlak będzie nas prowadził przez las, ale co jakiś czas pomiędzy prześwitami będzie nam majaczył szczyt górski z anteną i wieżą (w jednym) to właśnie nasz cel. Po jakimś czasie dotrzemy do polany z kolejną wiatą turystyczną, gdzie nasz szlak kończy bieg, ale spotkamy dwa kolejne szlaki, niebieski i zielony graniczny. Te doprowadzą nas na wspomniany wcześniej szczyt. Ostatnie podejście na Spicak, znowu może dać w kość, bo jak nazwa wskazuje Spicak, czyli Szpiczak jest dość szpiczasty. Na szczęście znowu podejście nie jest długie, a na wierzchołku, tuż za granicą polsko-czeską znajduje się wieża widokowa, z której możemy obserwować praktycznie całe Sudety, od Jeseników, po Karkonosze.
Trasa powrotna
Powrót to już czysta przyjemność, bo wracamy w dużej części szlakiem, który już znamy, delikatnie w dół, bez wariactw, aż do samej Andrzejówki.
Andrzejówka – Skalna Brama – Rogowiec – Andrzejówka
Kolejna wycieczka będzie pod znakiem krajoznawczym, co nie znaczy, że nie czekają nas podejścia i że się nie zmęczymy. Przecież jesteśmy w Górach Suchych, a tutaj się suchym nie pozostaje. Startujemy znowu ze schroniska Andrzejówka, ale tym razem ruszamy żółtym szlakiem na wschód. Szlak będzie nas prowadził przyjemnymi drogami przez las, bez trudnych podejść. Trasa nie jest wymagająca, więc nada się idealnie na niedzielny spacer.
Andrzejówka – Skalna Brama
Po około godzinnym marszu dotrzemy do pierwszej atrakcji, czyli Skalnej Bramy, jest to atrakcyjna grupa skalna, z przymocowaną symboliczną tabliczką „Tym, co na zawsze odeszli i tym, co przyjdą po nas”. Dalej czeka nas jeszcze krótkie podejście i wchodzimy na zamkowe włości, czyli do ruin zamku Rogowiec z XIII w. Zamek został zbudowany w formie murowanej przez Bolka I Świdnickiego i miał duże znaczenie w historii Śląska. Dziś są to jednak malownicze i jakże romantyczne ruiny.
Jeleniec 902 m n.p.m.
Powrót do Andrzejówki planujemy, idąc najpierw kawałek szlakiem niebieskim i wejście na najwyższy punkt naszego spaceru, czyli Jeleniec 902 m n.p.m. a następnie już do końca szlakiem czerwonym. Nie jest to jednak zwyczajny czerwony szlak. Jest to fragment najdłuższego szlaku Polskich Sudetów, czyli Główny Szlak Sudecki, biegnący ze Świeradowa Zdrój do Prudnika niemal przez wszystkie pasma Polskich Sudetów. Szlak ten według różnych podań ma różne długości, zwykło się jednak mówić o 440-444 km (co nie koniecznie jest prawdą, ale ładnie brzmi).
Sokołowsko – Suchawa – Andrzejówka – Radosno – Sokołowsko
Trzecia przedstawiona możliwość to mieszanina małej fizycznej wyrypy, pięknych widoków i ciekawostek krajoznawczych. Można powiedzieć wycieczka kompletna!
Sokołowisko
Zaczynać ją będziemy w Sokołowsku, czyli szalenie malowniczej i ciekawej miejscowości ukrytej z dala od głównych dróg i wścibskich oczu. Sokołowsko jest dawną miejscowością uzdrowiskową, gdzie ze względu na panujący mikroklimat leczono choroby płuc m.in. gruźlicę. Znajdziemy tutaj sporo pozostałości z tego okresu, a rozpisywać by się można nad tym długo. Wspomnę tylko o najważniejszych elementach. Zdewastowanym, ceglanym budynku dawnego sanatorium, czy o malutkiej cerkwi Michała Archanioła, koło której będziemy przechodzić. Sokołowsko czasami nazywa się Sudeckim Davos. Jednak to trochę mylna nazwa, bo raczej Davos powinno się nazywać Szwajcarskim Sokołowskiem i jak bardzo może się to wydawać dziwne, to właśnie Sokołowsko, było pierwsze, a jego Szwajcarski odpowiednik powstał, jako Alpejskie odwzorowanie dla Sokołowska.
Sokołowisko – Włostowa – Kostrzyna – Suchawa
Ruszamy jednak na szlak, najpierw szlakiem czarnym na południe lub brukowaną ulicą. W obu przypadkach przejdziemy koło malowniczej cerkwi, wybudowanej w tym miejscu dla licznie leczących się tutaj niegdyś Rosjan. Następnie po dojściu do szlaku niebieskiego zmienimy kierunek i ruszamy pod górkę w kierunku wschodnim. Teraz czeka nas dość wymagające podejście pod pierwszy z wierzchołków masywu. Na pierwszy ogień czeka nas Włostowa 902 m n.p.m. Następnie zejście na przełęcz i kolejny z wierzchołków Kostrzyna 906 m n.p.m. to ta najbardziej widokowa. Następnie znowu przełęcz i podejście pod najwyższą kulminację, czyli Suchawę 928 m n.p.m.
Trasa powrotna do Andrzejówki
Idąc dalej, dojdziemy do Rozdroża pod Waligórą i możemy zdecydować, co chcemy robić dalej, bo możliwości jest sporo. Ja proponuję zejść szlakiem niebieskim i odwiedzić Andrzejówkę. Ale jeśli korzystaliście z wcześniejszych opisów szlaków i byliście już w schronisku, to możecie wykorzystać szlak żółty, żeby skrócić sobie drogę. W obu przypadkach w końcu na naszej drodze stanie Zamek Radosno, a właściwie jego ruiny. Pochodzi on najprawdopodobniej z XIII w. ale jego historia nie jest już tak jasna. Przypuszcza się, że wybudowany został przez Bolka I Świdnickiego, ale nie jest to pewnikiem. W każdym razie miejsce jest warte odwiedzenia przy okazji wędrówek po Górach Suchych. Dalej już tylko żółtym szlakiem w dół, aż do samego Davos… przepraszam Sokołowska.
Sokołowsko – Ruprechtický Špičák – Andrzejówka – Sokołowsko
Trasa idealna na wschód słońca.
Czy mamy tutaj zapaleńców wschodów słońca? Bo kolejna trasa to opcja idealna dla rannych ptaszków. Jednak tym razem trasa będzie trochę wymagająca i czeka nas sporo stromych podejść i zejść. Należy więc dobrze wyliczyć czas potrzebny na pokonanie drogi, żeby cały trud nie poszedł na marne. Druga sprawa, idąc na wschód słońca, sprawdzajcie pogodę i nie zapomnijcie o czołówce, bo wyruszyć trzeba naprawdę wcześnie rano. Wschód słońca planujemy na Ruprechtickým Špičáku. Według mapy pokonanie drogi na szczyt powinno nam zająć 2 godziny 10 minut. Warto jednak doliczyć sobie chwilę czasu rezerwy.
Startujemy z Sokołowska na południe, szlakiem czarnym. Jest to szlak łączący Sokołowsko z granicą Polsko-Czeską i przy okazji z zielonym szlakiem granicznym biegnącym od skały Słonecznik w Karkonoszach do miejscowości Tłumaczów, w okolicach Gór Stołowych. Fragment tego szlaku na wschód będzie nas teraz interesował, bo właściwie zaprowadzi on nas aż do samego celu. Droga niewątpliwie należy do tyle malowniczych co i wymagających tras. Nie widać tego tak bardzo na profilu trasy. Jednak, kiedy przyjdzie nam wędrować cały czas góra, dół, góra, dół, a to potrafi zmęczyć.
Na wierzchołku, na szczycie wieży będziemy mogli cieszyć się pięknym widokiem słońca wschodzącego nad Sudetami Wschodnimi. Z drugiej strony będziemy mogli cieszyć oko panoramą okolicznych gór. Przy dobrej widoczności, bez większych problemów powinniśmy zobaczyć również Karkonosze, czyli najwyższe pasmo Sudetów.
Powrót proponuję najpierw znowu szlakiem zielonym, aby potem zmienić kolor na czarny. Czarny szlak poprowadzi nas tym razem już drogą trochę na około, ale jakże przyjemnym spacerem z delikatnym spadem, przez schronisko Andrzejówka, gdzie możemy zjeść śniadanie, a potem drogą wrócić do Sokołowska lub może iść dalej? Przecież dzień się dopiero zaczął.
Sokołowsko – Stożek Wielki – Lesista Wielka – Mieroszów – Garbatka – Sokołowsko
Trasa zdecydowanie dla osób, które lubią i chcą się zmęczyć. Co prawda wyjdziemy troszeczkę za rejon Gór Suchych, ale przecież ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia.
Tym razem znowu ruszamy z Sokołowska. Jednakże najpierw szlakiem żółtym na północ, żeby zdobyć pierwszy z zaplanowanych szczytów, czyli Stożek Wielki. Podejście na niego będzie przedsmakiem czekającego nas wyzwania.
Ze Stożka mamy do pokonania ostre zejście do doliny Ścinawki i Unisławia Śląskiego. Stamtąd właściwie od razu zaczniemy podejście pod Lesistą Wielką. W tym momencie opuszczamy Góry Suche, a wchodzimy w rejon Masywu Lesistej. Zalesiony szczyt niestety nie dostarczy nam widoków, ale na pewno dostarczy adrenaliny pochodzącej ze zmęczenia. Odpocząć możemy w wiacie turystycznej na szczycie. Warto to zrobić, bo to jeszcze nie koniec naszej wyrypy.
Trasa powrotna
Po odpoczynku trzymając się nadal szlaku żółtego, czeka nas zejście i chwila wytchnienia po z grubsza płaskim terenie do Mieroszowa. Dopiero w mieście zmieniamy kolor szlaku na niebieski i powoli obieramy kierunek powrotny, ale nie do końca, bo jeszcze czeka nas wyciskacz.
Szlak poprowadzi nas drogą, a potem odbije w las. Tam czeka nas najpierw podejście na Jatki i Malinówkę, gdzie przy tej drugiej nie chodzi wcale o lubianą nalewkę z malin, tylko o rozgrzewkę przed podejściem na uroczą, ale i wymagającą Garbatkę, która wysokością 797 m n.p.m. wcale nie zapowiada tego, co ma do pokazania. Tutaj czeka nas trzecie tytaniczne podejście, ale pocieszę Was, że już ostatnie na tej trasie.
Potem już czeka nas tylko człapanie nadal szlakiem niebieskim, do doliny, gdzie odbijając w szlak czarny, wrócimy do Sokołowska. Ta propozycja powiem szczerze, kierowana jest do tych, którzy chcą się dobrze zmęczyć, a jeśli mają siły, mogą to opcję ciekawie rozbudować, bo wariantów jest naprawdę dużo!
Masyw Śnieżnika – trasy polecane przez Pa Pa, Miejsce
Na Igliczną z Międzygórza
Trasa ta, mimo że jest dość krótka, wiedzie urokliwą ścieżką obok pięknego wodospadu i może być dobrą rozgrzewką podczas popołudniowego spaceru.
Prowadzi z Międzygórza czerwonym szlakiem. Po drodze mija się odnowiony Rezerwat Przyrody Wodospad, w którym można podziwiać tytułowy wodospad. Ma wysokość 22 m i jest drugim co do wielkości w całych Sudetach. Miejsce to jest często pomijane, a znajduje się blisko centrum.
Krocząc dalej szlakiem, dochodzi się do budynku o miłej nazwie – „Dom Wśród Róż”. W tym miejscu można zboczyć z trasy i wybrać się do Ogrodu Bajek, który jest atrakcją nie tylko dla najmłodszych. Wracając na szlak i wspinając się dalej, dochodzi się prawie do końca trasy, pod Sanktuarium Maria Śnieżna, obok którego stoi schronisko.
Rozpościera się stąd bardzo ładny widok na Międzygórze oraz Masyw Śnieżnika. Na samą Igliczną nie prowadzi szlak, ale bez problemu znajdziecie ścieżkę, którą można tam się dostać.
Międzygórze – Śnieżnik – Międzygórze
Trasa na najwyższy szczyt Kotliny Kłodzkiej może być uznana za wycieczkę całodniową. Jest urokliwa o każdej porze roku, rozpoczyna się praktycznie na samym końcu Międzygórza, gdzie znajduje się duży, darmowy parking. Czerwony szlak prowadzący wzdłuż rzeczki Wilczka wiedzie przez las i z każdym krokiem staje się ładniejszy. Wychodzi on bezpośrednio pod Schroniskiem na Śnieżniku, a tam, odkąd pamiętamy, można wypić najlepszą czarną herbatę na świecie (wciąż nie rozpracowaliśmy tej mikstury).
Schronisko, pomimo nazwy, nie znajduje się na szczycie. Na niego trzeba wybrać się szlakiem zielonym i potrzeba ok. 45 min. wspinaczki. Na szczycie obecnie znajdują się ruiny dawnej wieży widokowej, ale planowana jest budowa nowej. Śnieżnik (1426 m n.p.m.) jest najwyższym szczytem Kotliny Kłodzkiej oraz górą nietypową. Bardzo często spotkać się tu można ze zjawiskiem inwersji. Dzięki temu, ze szczytu przy dobrej pogodzie nie widać wyłącznie okolicznych pasm górskich, czy Karkonoszy ze Śnieżką, ale również Alpy. Gdy widoczność jest świetna, widać Masyw Schneeberg oddalony o 281 km.
Będąc na szczycie, warto trochę nadłożyć trasy i zejść na czeską stronę. Zobaczyć tam można rzeźbę słonia (powstałą w 1932 r.) oraz źródła rzeki Morawa, która wpada do Dunajca, a także ruin schroniska księcia Lichtensteina. Na powrót do Międzygórza najlepiej wybrać szlak niebieski, który rozpoczyna się na Przełączy Śnieżnickiej nieopodal schroniska.
Stara Morawa – Jaskinia Niedźwiedzia – Schronisko na Śnieżniku
Kolejna trasa w Masywie Śnieżnika jest chyba jedną z popularniejszych, ale nie oznacza to, że nie jest godna uwagi. Rozpoczyna się przy zalewie w Starej Morawie i żółtym szlakiem prowadzi pod samo schronisko. Pierwsza godzina trasy prowadzi wzdłuż rzeki Kleśnica i przez urokliwą miejscowość Kletno.
Wszyscy, którzy chcą oszczędzić sobie spaceru asfaltem, mogą zaparkować na jednym z dwóch płatnych parkingów niedaleko Jaskini Niedźwiedzia. Jest ona najdłuższą jaskinią w całych Sudetach i została odkryta przypadkowo podczas wydobywania marmuru. Obok wejścia znajdują się plac zabaw i ścieżka edukacyjna dla najmłodszych. Po drodze do jaskini mija się stare kamieniołomy oraz źródło Marianna (śmiało można z niego pić).
Za wejściem do jaskini szlak prowadzi dalej w głąb lasu i zaczyna przypominać tradycyjny górski szlak. Niezbyt stromym i szerokim podejściem dochodzi się do Schroniska na Śnieżniku im. Zbigniewa Fastnachta. Z tego miejsca można kontynuować dalszą wędrówkę na szczyt masywu, czyli na Śnieżnik.
Będąc obok parkingu przy Jaskini Niedźwiedzia, warto wybrać się do Muzeum Ziemi, w którym można podziwiać największą kolekcję skamieniałych jaj dinozaurów w Polsce. Nieopodal Muzeum Ziemi znajduje się nieczynna już kopalnia uranu (udostępniona turystycznie).
Na Czarną Górę z Przełęczy Puchaczówka
Ostatnia górska trasa, jaką polecamy w Masywie Śnieżnika, jest krótkim wypadem na Czarną Górę (1205 m n.p.m.), która może zamienić się w całodniową wyprawę.
Szlak rozpoczyna się z przełęczy, gdzie spokojnie można znaleźć miejsce parkingowe. Praktycznie cały czas prowadzi lasem. Trasa nie jest trudna, ale osobom nieobeznanymi z górami może sprawić trudności, ponieważ w paru miejscach są bardziej strome podejścia. Na samym szczycie znajduje się wieża widokowa, która niestety jest nieczynna z powodu złego stanu technicznego (drewniane bale wspierające ją zaczęły próchnieć). Będąc przy wieży, warto udać się paręnaście metrów dalej na punkt widokowy. Z Czarnej Góry rozpościera się najładniejszy widok w Masywie Śnieżnika (na Góry Złote, Bialskie, Bystrzyckie, Orlickie, Bardzkie).
Jakieś 10 min. drogi poniżej wieży znajduje się stok narciarski, z którego wierzchołka można podziwiać wioski leżące w cieniu Czarnej Góry (głównie Sienną).
Wszyscy, którzy pragną wydłużyć sobie wycieczkę, mogą udać się za szczytu czerwonym szlakiem dalej do Jaworowej Kopy lub też na Śnieżnik. Trasa wydłuży się wtedy w jedną stronę o 2,5 h.
Góry Sowie – trasy polecane przez Pa Pa, Miejsce
Kalenica z Przełęczy Jugowskiej
Kalenica – 964-metrowy szczyt. Idealny na niedzielny spacer po obiedzie lub jako alternatywa dla tych, którzy chcieliby sobie pospać i mimo to wybrać się w góry. Ok. 4-godzinna pętelka rozpoczyna się na przełęczy Jugowskiej, gdzie obecnie znajduje się spory parking (płatny). Można też zaparkować nieco dalej, gdzie znajdują się bezpłatne miejsca parkingowe dla 4-5 samochodów. Droga na Kalenicę prowadzi obok urokliwego schroniska „Zygmuntówka”. Otwarte zostało ono w 1938 r. i jest jednym z 3 ocalałych schronisk w Górach Sowich podczas II wojny światowej.
Ze schroniska na szczyt można wybrać się 2 szlakami: czerwonym i niebieskim. My polecamy wybrać ten pierwszy. Po jakiś 40 min. niezbyt trudnej wspinaczki przez las, wychodzi się na szczycie wyciągu „Rymarz”. Jest to jedno z miejsc na trasie, w których warto przystanąć i poobserwować widoki.
Idąc dalej czerwonym szlakiem, dochodzi się do punktu kulminacyjnego wycieczki. Na szczycie stoi stara, żelazna wieża widokowa wybudowana w 1933 r. Pomimo zardzewiałej konstrukcji jest solidna i warto na nią wejść. Przy dobrej pogodzie ze szczytu można podziwiać oprócz Gór Sowich również Karkonosze i Śnieżkę, Góry Kamienne i Wałbrzyskie, Masyw Śnieżnika wraz z Górami Bardzkimi i Złotymi, Masyw Ślęży oraz Wrocław (bardzo dobrze widać wrocławski Sky Tower).
Po zejściu z wieży można wrócić tą samą trasą jak robi to większość osób odwiedzających Kalenicę. Proponujemy jednak udać się dalej szlakiem czerwonym, przechodząc obok szczytu Żmij, z którego często startują paralotniarze. Nie prowadzi na niego szlak, ale z łatwością dostrzec można wydeptaną ścieżkę. Obojętnie, czy udacie się na Żmija, czy nie, trasa prowadzi dalej czerwonym szlakiem na Bielawską Polanę, z której niebieskim szlakiem prowadzi prosta i przyjemna godzinna trasa do schroniska „Zygmuntówka”.
Na Wielką Sowę z Przełęczy Jugowskiej
Będąc na Przełęczy Jugowskiej, można udać się czerwonym szlakiem w przeciwną stronę niż na Kalenicę, aby dotrzeć do najwyższego szczytu masywu – na Wielką Sowę (1014 m n.p.m.). Sam szlak, prowadzący Głównym Szlakiem Sudeckim, jest stosunkowo prosty i w większości prowadzi lasem. My najbardziej lubimy go zimą, wtedy krajobraz całkowicie się zmienia i robi się iście baśniowy.
Idąc szlakiem, warto zwrócić uwagę na pamiątkową tablicę wmurowaną w Niedźwiedzią Skałę (nie trudno ją przeoczyć) poświęconą Hermannowi Henkelowi – postaci bardzo ważnej dla Gór Sowich.
Na szczycie Wielkiej Sowy oprócz kilku wiat i miejsc na ognisko/grilla znajduje się wieża widokowa. Nie będziemy zachwalać widoków, jakie można z niej oglądać, ale zachęcamy do zagłębienia się bardziej w jej historię. Jest ona jedną z lepiej zachowanych w Polsce tzw. wież Bismarcka (Bismarcktürme). Były one budowane od II poł. XIX w. do początku lat 30. XX w. Upamiętniały żelaznego kanclerza Rzeszy Niemieckiej Ottona von Bismarcka. W Polsce zachowało się 17 z 40 wież.
Alternatywny szlak na Wielką Sowę
Jeśli chcesz znaleźć się na Wielkiej Sowie jeszcze szybciej, możesz wybrać alternatywny szlak z wsi Rzeczka. Jest on krótszy, ale bardziej wymagający. Zejść ze szczytu można inaczej (zrobić pętelkę), dzięki czemu trasa staje się zróżnicowana.
O parking w Rzeczce nie trzeba się martwić. Przy samym szlaku znajduje się bardzo dużo miejsc parkingowych (jeden duży parking jest płatny). Zimą może być problem z zaparkowaniem, ponieważ nieopodal znajduje się popularny stok narciarski.
Trasa zaczyna i kończy się w Rzece. Droga na Wielką Sowę wiedzie czerwonym szlakiem, który w początkowej fazie jest stromy. Po drodze mija się dwa schroniska (Orzeł i Sowę) – tak jak Zygmuntówka nie uległy zniszczeniu po II wojnie światowej. Sowa ma, naszym zdaniem, klimat dawnych schronisk – zbudowane pod koniec XIX w., polecamy tutaj nocleg.
Od schroniska Sowa droga na szczyt jest łatwiejsza, wiedzie lasem, w niektórych miejscach odkryte polany pozwalają na podziwianie widoków.
Wracając ze szczytu, warto wybrać szlak żółty zwany Cesarską Drogą. Idąc nią, mija się ruiny narciarskiego schronu wojskowego oraz szczyt Mała Sowa. Po dojściu na Jelenią Polanę szlakiem czarnym wracamy do Rzeczki oraz do parkingu.
Pętelka w cieniu „Riese”
Ostatnia z proponowanych przez nas tras nie jest spektakularna pod względem widokowym, ponieważ szczyt Włodarz (811 m n.p.m.) jest całkowicie zalesiony. Jest jednak ta trasa niesamowicie ciekawa pod względem historycznym.
Szlak rozpoczyna się w Głuszycy, gdzie bez problemu można znaleźć parking, i początkowo biegnie dwoma szlakami: niebieskim i żółtym. Po dojściu na skrzyżowanie “Stawy nad Głuszycą” nie ma znaczenia, którym szlakiem dalej pójdziecie. Polecamy jednak zacząć od żółtego i skończyć niebieskim.
Wzdłuż szlaku żółtego porozsiewane są pozostałości kompleksu Soboń, który należał do najbardziej tajemniczego nazistowskiego projektu – Riese. Wokół „Olbrzyma” (niem. Riese) krąży wiele legend. Miało to być ogromne podziemne miasto dla przedstawicieli III Rzeszy. Inni uważają, że właśnie tutaj opracowywano tajną broń Hitlera, a jeszcze inni, że były to zwykłe bunkry. Obojętnie jaka jest prawda, warto na chwilę tu przystanąć i pobuszować. Sam kompleks Soboń nie jest udostępniony do zwiedzania, można go oglądać tylko z zewnątrz. Podziemne trasy są dostępne w kompleksie Włodarz czy też Osówka lub w sztolniach w Walimiu.
Od kompleksu Soboń na Włodarza biegnie spokojna trasa szlakiem zielonym, by po jakimś czasie połączyć się ze szlakiem niebieskim. Szlak ten przez Włodarza (na sam szczyt trzeba trochę zboczyć ze szlaku i odbić w prawo ścieżką) zaprowadzi do punktu wyjściowego, czyli Głuszycy.
To już wszystko w tej części. Mam nadzieję, że wpis był przydatny
i znaleźliście w nim inspiracje na kolejne wędrówki!
Leave a Reply